IMIĘ: Biscuit
WIEK: 4 lata
PŁEĆ: samica
CHARAKTER: Jest dosyć żywiołowa (ale jednocześnie bywa leniwa, co jest w sumie paradoksem), wesoła, lubi się bawić - w końcu wcale taka stara nie jest, chyba właśnie teraz ma czas na zabawę. Jest bardzo przyjaźnie nastawiona do innych, choć nie specjalnie ufa obcym psom i wilkom, których nigdy do tej pory nie widziała. Stara się pomóc, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Czuje się odpowiedzialna za wszystkich, którymi się otacza. Jest cierpliwa, ale wymagająca. Choć na ogół jest miłą osobą, czasem wcale nie jest trudno wytrącić ją z równowagi, a wtedy jest zwyczajnie wredna. Czując się zagrożona, atakuje.
WYGLĄD: Nie różni się właściwie niczym od przeciętnego przedstawiciela rasy bernardynów, no, poza tym, że jest od nich nieco mniejsza. Prawdopodobnie ma w rodzinie innego, mniejszego psa o podobnym umaszczeniu albo po prostu jest najmniejsza z miotu, bywa. Futro ma grube, puszyste, biało-rudo-czarne.
HIERARCHIA: samica Alfa
POWIĄZANIA:
Ignitio - przybrana córka
CIEKAWOSTKI:
~ Ma na imię Biscuit, co oznacza 'herbatnik', ponieważ gdy była mała i mieszkała jeszcze w domu ludzi, przewróciła puszkę z herbatnikami, włożyła do niej głowę i nie mogła jej wyciągnąć.
~ Lubi ludzi, ale im nie ufa i odrobinę się ich boi, więc może zaatakować każdą istotę ludzką, która zjawi się w okolicy.
~ Uwielbia szczenięta, ma do nich niesamowitą cierpliwość.
~ Wbrew pozorom sprawianym przez dosyć łagodne usposobienie, potrafi walczyć. Może nie na jakimś nie wiadomo jak wysokim poziomie, ale jednak potrafi.
Chętna na powiązania i wątki. Karta może ulec zmianom.
Coś rudego przemknęło w trawie niemalże bezszelestnie. Tylko bystre oko zdążyłoby spostrzec małą kulkę, która biegała w te i wewte po całej okolicy, ganiając za bóg wie czym i w jakim celu. Potknęła się jednak podczas swej przeprawy przez puszczę, którą dlań tworzyła wysoka trawa. Wpadła bowiem na przednią łapę stojącej na jej drodze suczki; płowo-ruda łepetynka wychynęła znad zielonych ździebeł, ciekawsko lustrując osobę, którą poznała dopiero w ów chwili. Obdarzyła matkę szerokim uśmiechem i jęła skakać w miejscu, by zwrócić na siebie jej uwagę.
OdpowiedzUsuń- Mamoo! Hej, heej! - zaszczekała radośnie.
Ignite.
Zamerdała energicznie chwostem, przytakując gorliwie łepetynką, by wyrazić swoje chęci i zgodę na ów propozycję matki. Szczeknęła wesołe Tak!, skacząc wokół samki niemalże w euforii.
OdpowiedzUsuńIgnite.